Po
wczorajszym dniu, bardzo dobrze mi się spało. Śniły mi się
jakieś dziwne rzeczy, których nie umiem pozbierać do kupy. Ale
była tam Weronika i był też ten kurdupel Szymon. Wtorek zapowiadał
się na odpoczynek od dziwnych zdarzeń, takich jak te ze snu. I tak
rozmyślając po przebudzeniu w łóżeczku przypomniałam sobie o
zadaniu z matmy. Nie zrobiłam go wczoraj, a to wszystko przez
wyjście do kina. To do mnie nie podobne, a to wszystko przez Werkę.
Przed poznaniem jej, takie rzeczy mi się nie zdarzały. Zerwałam
się na równe nogi i wyrzuciłam zeszyt i zbiór zadań na podłogę
kładąc się na przeciw nim. Po zrobieniu dwóch zadań zaczęłam
się zbierać do szkoły. Resztę zadań planowałam zrobić na
przerwie.
Pierwsze
dwie przerwy spędziłam na odrabianiu matematyki, toteż nikogo nie
spotkałam. Następnie na polskim, wróciły wspomnienia z
poprzedniej lekcji, którą niemal całą przemarzyłam o
pierwszaczku. Po trzeciej lekcji zdarzyło się jednak coś
nieoczekiwanego. Wychodząc z klasy, natknęłam się na swojego
byłego (tak, tego z autobusu). Kamil podekscytowany zaczął
wymachiwać przede mną swoim telefonem mówiąc, że koniecznie musi
mi coś pokazać. Zgodziłam się zatem, idąc za nim na drugi koniec
korytarza i rozglądając się za tajemniczym pierwszakiem. Zamiast
niego jednak, przy schodach natknęłam się na swojego obecnego –
Michała. Zwolniłam krok, spojrzałam wymownie na niego, a gdy już
go minęłam i już chciałam odwrócić wzrok z powrotem na Kamila,
usłyszałam głośne:
- Ej!
- Co!
- odparłam zatrzymując się.
- Będziesz
dzisiaj na gg? - zapytał Michał po chwili zastanowienia.
- Będę
- To
dobrze. To sobie pogadamy.
- No
dobra, to do wieczora – odpowiedziałam i dogoniłam Kamila,
wchodzącego właśnie do Starbucksa.
Weszłam
tam za nim i to co tam ujrzałam zbiło mnie z pantałyku. Przy
stoliku pod oknem z jakąś dziewczyną na przeciwko siedział sobie
słodki pierwszaczek. Ten sam który wczoraj się uśmiechał! Na
szczęście siedział bokiem i był zajęty pogawędką z jakąś
pulchną brunetką. Z chwilowego letargu wyrwało mnie wołanie
byłego:
- No
chodź tutaj!
Zorientowałam
się, że to do mnie i przysiadłam się do niego, kątem oka
kontrolując tajemniczego młodzieńca. Podczas gdy Kamil dotykał
palcem ekranu swojego smartfona, obczajałam dzisiejszy ubiór
tamtego chłopaczka. Te same vansy, zaś spodnie niebieskie –
szkoda że nie pamiętam jakie miał wczoraj. Lecz dla odmiany
zamiast kraciastej koszuli miał na sobie ciemnoszary, dziergany
sweterek.
- Popatrz!
- krzyknął mój chwilowy rozmówca, odwracając mą uwagę od
wzorku swetra i przytknął mi swój telefon niemal do twarzy.
- Przecież
widzę z daleka – odparłam odchylając się w tył. Gdy już
ustawił go w znośnej odległości, dostrzegłam nasze wspólne
zdjęcie sprzed około trzech lat.
- Fajne,
nie? - zapytał – a patrz na to... - wrzasnął podniecony i
przesuwając palcem po ekranie ukazywał kolejne zdjęcia. A to ze
szkolnego przedstawienia, a to z ogniska u księdza, a to z wycieczki
szkolnej
- Super.
Fajne fotki – odpowiedziałam mu z ostentacyjnym zażenowaniem,
kładąc nogę na nogę i zwracając się przodem do pierwszaczka.
Dopiero po chwili Kamil się zorientował, że nie oglądam już jego
zdjęć.
- Sprzątałem
w kompie wczoraj i znalazłem. Myślałem, że się pośmiejemy
- Nie,
to nie jest śmieszne – powiedziałam mu cichutko, starając się
nie zwracać na siebie uwagi przy tajemniczym nieznajomym – Ty nie
jesteś śmieszny i te twoje ciągłe foszki i zmiany nastrojów i
poglądów – mówiłam szykując się do wstania – teraz się
spieszę, ale dokończymy wieczorem na facebooku.
- Jeśli
mnie odblokujesz – odpowiedział coś w tym stylu, lecz nie miało
to żadnego znaczenia, bo w tym momencie ci spod okna wstali i szli w
stronę wyjścia czyli w naszym kierunku. Właściwie to tylko ta
pulchna poszła, bo obiekt mego zainteresowania wystawił Kamilowi
rękę i przywitał się z nim jak z najlepszym przyjacielem. Cóż
za nietakt! Czy on nie wie z kim się przywitał? Już drugiego dnia
„znajomości” tak sobie u mnie zapunktował... na minus.
Zamurowało mnie totalnie, bo ta sytuacja była co najmniej dziwna.
Czekałam aż Kamil zasugeruje mi czy mogę już odejść, gdy
tymczasem inicjatywę przejął chłopiec w szarym sweterku mówiąc:
- Nie
przedstawisz mnie swojej koleżance?
W tym
momencie stwierdziłam, że odpokutował już swe winy i że wszystko
teraz potoczy się po mojej myśli. Nic bardziej mylnego.
- Nie
– odparł Kamil – nie widzę tu żadnej swojej koleżanki.
- A
ta tu? - Zapytał pokazując na mnie bezczelnie palcem.
- A
nie, to tylko moja była – zażartował wywołując u mnie taką
wściekłość, że aż go kopnęłam w kostkę – no dobra, dobra,
ja już sobie idę a wy się przedstawcie sobie sami.
- Sandra
– wypowiedziałam, odruchowo wyciągając dłoń do uścisku i
spoglądając mu prosto w oczy, które chwilę później skierował
wprost na mnie, kierując rękę w stronę mojej. Spojrzenia nasze
skrzyżowały się na ułamek sekundy nim wylądowały wstydliwie na
butach, lecz w tym krótkim momencie odczułam cały ten czar, który
prześladował mnie od wczoraj.
- Aleksander
– odpowiedział, po czym przerwał uścisk i poprawił swą torbę.
Otworzył usta by coś powiedzieć, lecz w tym samym momencie, w
całym budynku zabrzmiał przeraźliwy dzwonek oznajmiający koniec
przerwy. - co masz teraz? - zapytał, gdy rozległa się głucha
cisza
- Biologię
– odrzekłam, powoli ruszając w stronę wyjścia.
- Na
dole czy na górze?
- Na
górze – odpowiedziałam zastanawiając się jakie to ma znaczenie
i dlaczego pyta o tak dziwne rzeczy.
- To
fajnie – odparł – bo ja mam obok chemię. Chodźmy zatem –
powiedział z bananem na mordzie, wykonując ruch ręką wskazujący
kierunek marszu.
- A
ile masz dzisiaj lekcji? - zapytał swym delikatnym, subtelnym
głosikiem.
- Siedem,
a ty? – odparłam.
- Sześć.
Zdawało
się, że zapadła niezręczna cisza, jednak udało mi się ją
przerwać pierwszym pytaniem jakie przyszło mi do głowy.
- Skąd
znasz Kamila?
- Poznałem
go przez Patryka – odpowiedział po chwili namysłu – ale średnio
się znamy.
I znowu
cisza. Mijając pokój nauczycielski dostrzegłam ogłoszenie na
temat wymiany ze szkołą z Larisy.
- O,
zobacz! - krzyknęłam, wyraźnie go onieśmielając – za dwa
tygodnie przyjeżdżają Grecy na wymianę.
- Wiem
– odpowiedział – będę miał nawet swojego Greka.
- Tak?
I będzie u ciebie w domu?
- Tak,
będzie. Ogólnie to się interesuję Grecją – kontynuował wywód
stąpając po schodach – ostatnio nawet coraz bardziej. Ale o tym
może pogadamy następnym razem.
- No
jasne, powodzenia na chemii. Do później!
I poszedł
sobie na tą chemię, a ja wtopiłam się w tłum drugoklasistów z
biolchemu który wsunął się powoli do sali numer 41. Z nikłym
zainteresowaniem słuchałam wywodów na temat budowy krwi oraz
rodzajów krwinek, aczkolwiek zanotowałam wszystko, choć rysunki w
mych notatkach dalece różnią się od tych na tablicy. Pod koniec
lekcji kompletnie się wyłączyłam i myślałam o wymianie słów i
spojrzeń z Aleksandrem, podczas gdy nauczycielka prowadziła wykład
o tym jak zdemoralizowana i nieznośna jest współczesna młodzież.
Niestety
głupia baba przytrzymała nas dłużej w klasie, więc gdy już
łaskawie nas wypuściła, klasa Aleksandra była już dawno na dole
albo na drugim końcu korytarza. Podążając schodami, dostrzegłam
na korytarzu siostrzyczkę, lecz jak zwykle nie miałam odwagi
krzyknąć. Zbiegłam więc na piętro, lecz jej już tam nie było.
Rozejrzałam się dookoła, zajrzałam na środkową klatkę,
wyciągnęłam telefon i podążając w stronę Starbucksa
odtwarzałam w pamięci rozmowę z Aleksandrem.
W połowie
przerwy usiadłam na podłodze w pobliżu osób z mojej klasy i znów
myślałam o Aleksandrze. Zastanawiałam się jak zainicjować
kolejne spotkanie lub kolejną rozmowę z nim. Nie odważyłabym się
sama do niego podejść, a nie będę wykorzystywać Kamila do
zainicjowania spotkania. Po pierwsze dlatego, że nie chcę mieć z
nim nic wspólnego, a po drugie chcę uniknąć jego wnikliwych
pytań.
Dopiero
na kolejnej przerwie udało mi się spotkać Weronisię. Stanęłyśmy
przy automacie i zamieniłyśmy raptem kilka zdań. Gdy opowiadałam
jej o spotkaniu z Kamilem, ona wzrok miała wbity gdzieś w dal
korytarza. Udawałam, że nie przejmuję się tym, że mnie nie
słucha i kontynuowałam, gdy nieoczekiwanie zza mych pleców wyłonił
się chłopiec w dzierganym sweterku. To właśnie jego Weronika tak
obczajała, a on minął nas obojętnie i zszedł delikatnie po
schodach, trzymając się prawą ręką poręczy, a lewą
przytrzymując torbę. Co więcej, Weronika oburzyła się na mnie
przez to, że wspomniałam o Kamilu. Powiedziała, że nie ma zamiaru
o nim rozmawiać i dziwi się, że zadaję się z kimś takim. Nie
mogłam jej powiedzieć, że jest moim byłym i że z jakiegoś
powodu nie daje mi spokoju. Przez parę tygodni od niego
odpoczywałam, a teraz pojawił się znowu i co gorsza pokazując mi
kompromitujące zdjęcia z gimnazjum czyli z czasów, gdy byłam
młoda i brzydka (teraz jestem tylko brzydka). I było mnie wtedy
więcej. Teraz muszę ustalić co łączy moją siostrę z moim byłym
oraz... z moim przyszłym.
0 komentarze:
Prześlij komentarz